niedziela, 29 lipca 2012

Kto rano wstaje…

… ten jest padnięty pod koniec dnia. W pracy modelki nie ma określonych godzin pracy, jednego dnia można do południa nie wychodzić z łóżka, żeby następnego zerwać się po 5 rano. Jako, że nie należę do słowików, opcja druga jest wyjątkowo ciężka dla mnie, a trafiła mi się ostatnio. Poranny prysznic, śniadanie i kawa co by się obudzić. Po 6 moja bookerka już na mnie czekała. Zdjęcia miały się odbyć w spa nad rzeką, więc trzeba było tam dopłynąć łódką. Mimo spóźnienia ekipy (bo po co się spieszyć, niech modelka poczeka sobie niewyspana w porcie) po 7 dotarliśmy na miejsce. Rozłożyliśmy się ze sprzętem w jednym z hotelowych domków, za bagatela 450 dolarów. Po mniej więcej półtorej godziny, które zeszły na makijaż i zrobienie włosów zabraliśmy się do pracy. Zdjęcia do magazynu Styl, więc stylista musiał się postarać. Tego dnia na planie królowała marka DKNY. Ku mojemu zdziwieniu pozwolono mi popływać w hotelowym basenie, nie inaczej a w jednej z kreacji Donny Karan… Zdjęcia skończyły się ok. 13, powrót do domu, przygotowanie do do kastingu, który okazał się długim spotkaniem po drugiej stronie miasta, gdzie bookerzy i klientki zamiast rzeczowo ustalić szczegóły, przez niemal dwie godziny beztrosko plotkowali, nie zważając, że mnie powoli acz uporczywie żywcem zjadały komary… Kiedy w końcu cudem dotarłam do domu, pełna nadziei, że nadszedł w końcu wyczekiwany przeze mnie czas relaksu na basenie i odpoczynku, okazało się, że czeka mnie jeszcze wieczorne wyjście z bookerami, po to tylko, aby pokazać się na mieście i w odpowiednim towarzystwie…
Dla zainteresowanych zdjęcia z backstagu
Od ready to go...
Od ready to go...
Od ready to go...
Od ready to go...
Od ready to go...
Od ready to go...

czwartek, 19 lipca 2012

(High?) fashion in Vietnam

Nie ukrywam, że lecąc do Wietnamu na kontrakt byłam pełna obaw. Nikt z moich znajomych, ani nieznajomych na forach dla modeli, nie miał doświadczeń na tym polu. Co więcej nikt nie słyszał o kimkolwiek z takowymi. Cóż, ktoś musi być pierwszy, tym razem padło na mnie a kto nie ryzykuje ten nie ma. Na miejscu okazało się, że jednak taką pionierką znowu nie jestem, zdarzały się sporadyczne przypadki zagranicznych modeli, większość jednak z nich przyjeżdżała tu na własny koszt i ryzyko. Agencje współpracują tu również ze studentami i obcokrajowcami mieszkającymi tu na stałe, parający się na co dzień zgoła innymi zajęciami niż modeling. Ja jestem wyjątkiem, potraktowanym jak się zazwyczaj traktuje przedstawicieli tego fachu w innych krajach. Agencja pomogła mi przy załatwieniu wizy, kupiła bilet, zapewniła mieszkanie i kieszonkowe.
Przejdźmy jednak do rzeczy. Pytanie czy w Wietnamie, który większość osób do tej pory kojarzy przede wszystkim z amerykańskich filmów wojennych, istnieje takie zjawisko jak rynek fashion, pojawiało się na ustach większości osób, które informowałam gdzie i w jakim celu jadę. Otóż moi drodzy odpowiedź jest twierdząca. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że znacznie bardziej rozwinięty niż w Polsce (o co niestety nie trudno), a jego poziom jest moim zdaniem wyższy niż choćby w Chinach, w których do tej pory przyszło mi głównie pracować. Wietnam może się pochwalić choćby takimi tytułami magazynów jak Harper’s Bazaar (którego w Polsce próżno by szukać), Elle, Cosmopolitan i wiele, wiele innych lokalnych, na porównywalnym poziomie. Miłośnicy luksusowych marek również nie mają tu powodu do narzekań. Bez problemu można tu znaleźć butiki Chanel, Salvatore Ferragamo czy Herve Leger, o innych znanych markach nie wspominając.
Również praca jest tu znacznie przyjemniejsza. Podczas zdjęć nikt nikogo nie pogania, jak ma to miejsce w Chinach, gdzie stawka jest godzinowa, a podczas przebierania ciuchy są niemal zrywane z modela byle szybciej, a na jakość zdjęć mało kto zwraca uwagę, przynajmniej jeśli chodzi o większość katalogów. Tu czas się nie liczy, liczy się jakość, płacąc za dzień pracy klient oczekuje satysfakcjonujących rezultatów, nawet jeśli znaczy to kilka godzin więcej na planie. Godziny te jednak nie są takie straszne, biorąc pod uwagę komfort pracy, czas na odpoczynek i brak poganiaczy nad głową i co najważniejsze dla modela, dobre zdjęcia do książki.
Od Miss Lovett ready to go