Niestety nie pisze tak często jak bym chciała, a to z powodu lenistwa a to z braku dostępu do bloga… Tymczasem zmiany, zmiany i jeszcze raz zmiany. Opuściłam Guangzhou, wtajemniczonym znane jako pidżama land, i przeniosłam się do Szanghaju. Jeszcze nie wiem czy to dobra decyzja z zawodowego punktu widzenia, ale cieszę się, że w końcu dane mi jest zobaczyć miasto, o którym słyszałam tyle dobrego. Jestem tu od tygodnia, z czego w docelowym miejscu zamieszkania od dwóch dni, i już zdążyłam pokochać to miasto. Bezpośrednio z lotniska pojechałam do hotelu na obrzeżach, gdzie spędziłam pięć dni biorąc udział w fejowym, międzynarodowym konkursie na top model… Dziewczyny biorące udział reprezentowały ok trzydzieści różnych krajów, choć w rzeczywistości 90% z nich jest Rosjankami…
Dzień przed finałem, zamiast odpoczywać razem z moją szefową i znajomymi wybraliśmy się na zwiedzanie klubów i musze przyznać, że porównywanie ich do klubów w Guangzhou to jak porównywanie Nowego Jorku z Kozią Wólką, po prostu się nie da…. O tym jednak, jak zdobędę nieco więcej doświadczenia w tej kwestii.
Ps. Trafiłam do tej samej agencji, ba nawet mieszkania, w której jest moja Zlatushka. Mieszkałyśmy razem w Guangzhou i teraz się znów spotkałyśmy z czego jestem bardzo zadowolona, bo nic tak nie ułatwia aklimatyzacji jak przyjazna dusza obok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz