niedziela, 3 czerwca 2012

Ni hao Shifu!

Wspominałam już, że ludzie w na Tajwanie wydają się milsi i mam, jak mi się wydaję, solidne powody aby tak twierdzić. Pomijając przejawy uprzejmości, jak uśmiech czy serdecznie pozdrowienia, ze strony przypadkowych, mijanych na ulicy ludzi, chcę się w tym miejscu skupić na moich ulubieńcach - taksówkarzach…

W przeciwieństwie do chiński agencji na kontynencie, moja obecna nie posiada swojego samochodu, który zabiera nas na castingi. Jeździmy na nie taksówką, przeważnie cały dzień tą samą. Kierowcy często odziani w białe koszule i kamizelki nie tylko wyglądają wyjątkowo elegancko ale przede wszystkim wiedzą jak zadbać o swoich klientów. Pierwszego dnia moich castingów zostałam mile zaskoczona, kiedy po zajęciu miejsca na tylnej kanapie samochodu, nasza bookerka poinformowała nas, że kierowca ma przygotowane dla nas napoje. Zaznaczę tylko, że taksówka nie była uprzednio zamówiona, a zwyczajnie „złapana” na ulicy. Innym razem shifu po obwiezieniu nas po wszystkich castingach, postanowił nas nieco dokarmić. Ku naszemu zdziwieniu w połowie drogi do agencji, kierowca zatrzymał się przy ulicy i wysiadł z samochodu. Po chwili wrócił przynosząc nam tajwański odpowiednik pizzy, smażone złożone ciasto z sadzonym jajkiem warzywami i sosem pomidorowym (widoczne na załączonym obrazku).

Innym razem kierowca, odwożąc moja współlokatorkę po imprezie do domu, zapytał skąd jest. Po odpowiedzi, ze z Polski shifu stwierdził, że kocha nasz kraj, do tego stopnia, ze koleżanka nie musiała płacić za transport.

Od Miss Lovett ready to go

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz